poniedziałek, 21 października 2013

KlaraT.



Siedzę sobie w miejscowości gdzie więcej osobo pracuje w fabrykach niż tych co w stoczni byli podczas zawiązywania się Solidarności. Spoglądam przez okno zza firanki tak prześwitującej jak welon panny młodej uszyty z pięknego jedwabiu. Na ulicy mijają się samochody w takim tempie jakby jutra miało nie być. Tu nowszy tu starszy a mi się wydaje, że nad tym nie nadążam. .Opuszcza mnie,  znowu słyszę tylko dźwięk zamykanych drzwi niczego po za tym. Odgłos  przesuwających się  wskazówek zegara nie jest mi obcy przez cały dzień tylko na niego zerkam oczekując godziny mojego własnego apogeum.  . Kiedy on wróci to pytanie jest dla mnie retoryczne jednak ciągle je sobie zadaje. Czasami chce się uszczypnąć  żeby sobie uświadomić  gdzie ja teraz jestem z kim żyję. . Mądrość przeczytanych książek wydaje mi się coraz bardziej zbyteczna. Popęd, ,pieniądze kariera  to wszystkie priorytety 21 wieku no i po co nam to wszystko? Czy kiedyś nie było lepiej gdy było komu pracować a termin bezrobocie nie istniał w słowniku słów nadużywanych. Wciągnę teraz brązową  substancję  tak jakby to miało mi w czymś pomoc jakbym dzięki temu miała zaznać spokój, którego tak bardzo potrzebuje jednak parę sekund później czuje ze to jednak nie to, że te 10 gram w ładnym pudełeczku nie jest tym czego tak naprawdę pragnę. często zastanawiam się nad przyszłością jak ona będzie wyglądać, człowiek pozostawiony  praktycznie sam sobie i hulaj dusza strach się bać. Czuje ze te 18 lat mojej młodości były trochę zmarnowane z powodu lenistwa. czasami jedyne na co mam ochotę to wyjść w głąb lasu i wrzeszczeć aż wszystkie liście z drzew pospadają. Wiadomo hormony  buzują z zawrotna prędkością nic na to nie poradzę. Okres dojrzewania to taka prawdziwa dżungla uczuć i wszystkiego co nas otacza/. Świat wcale nie jest taki zły ale dobry również nie jest podwójne zaprzeczenie co za pisemna katastrofa. jak tak pisze w widzę siebie w przyszłości jako autorkę wspaniałych książek i och nagle bum ta banka pryska i głos z góry mówi mi ogarnij się nie ma tak łatwo. Do wszystkiego da się dojść ciężką praca a i tak się dostanie po  dupie. Słyszę jak samolot leci i myślę ze za tydzień o tej porze ja również będę nim lecieć z dala od tej miejscowości  i mojego ukochanego, który ma mnie dosyć. Czy to nie jest straszne, że osoba ,która się tak kocha potrafi mówić słowa ostrzejsze niż nóż? czy to tylko moje serce jest tak miękkie jak pianka a nie twarde jak stal? nie wiem dlaczego tak jest zastanawiam się nad tym od 2 lat może to symptom pierwszej prawdziwej miłości a może oszukiwanie samego siebie. myślenie nad strata tego mojego sprawia ze świat miał by kolejny ocean tylko ze nie z woda słona tylko z moimi łzami. podejmujemy na co dzień mnóstwo decyzji gdzie każda z nich tak naprawdę ma wpływ na przyszłość. kupno głupiej czekolady może nawet skutkować w kolejnej fałdce tłuszczu i obniżeniu samopoczucia i pewności siebie której w dzisiejszym świecie trzeba mieć aż natto. i znowu to zrobiłam wciągnęłam kolejna substancje niszcząca mój organizm od środka. szkodzę sobie sama i dalej to robię co za paradoks. czekam i czekam aż się odezwie ale wydaje mi się ze te parę sekund trwa cala wieczność. Nie wiem co dalej mam robić czy znowu zaczepiać i starać się czy uznać ze i tak zostanę skarcona za swoje zachowanie i sobie odpuścić. 



Kiedyś to mieli  łatwiej mówi to dziewczyna żyjąca ponad stan....